Część 2/3 na temat Homecomingu i część pierwsza moich przemyśleń. Podziwiam ludzi systematycznych i szalenie zazdroszczę talentu w kwestii gospodarowania czasem. Moje umiejętności w tej dziedzinie są zdecydowanie marne i nawet gdy myślę, że właśnie znalazłam wymarzoną chwilę wolnego czasu okazuje się, że jest to chwila jeszcze bardziej zajęta od pozostałych "wolnych chwil".
_______________________________________________________________
SPIRIT NIGHT
Wieczór w ciągu tygodnia (w OHS był to wtorek), gdy community może spotkać zawodników footballu i cheerleaderki w pobliżu boiska. Obie drużyny rozdają autografy dla dzieci, za niewielką opłatą można zjeść hot dogi, pomalować twarz, kupić kilka szkolnych gadżetów, a przy okazji podpisać się na banerze... Pieniądze, które zarobiłyśmy jako cheerleaders, były przeznaczone na naszą mystery tour, o której z pewnoscią jeszcze opowiem. Wieczór tradycyjnie zakończony jest krótką prezentacją zawodników, po której następuje...
BONFIRE
Po zakończeniu prezentacji, krótkim występie cheerleaders i odśpiewaniu school song, przekazałyśmy zawodnikom ogromną drewnianą makietę rydwanu, wcześniej zbudowanego w czasie Wood Workshop i pomalowanego prez uczniów w klasie Art (w tle proszę sobie naturalnie odtworzyć Chariots of Fire), z którym po wykonaniu honorowego okrążenia po bieżni lekkoatletycznej (cały czas śpiewając/krzycząc) pobiegliśmy na przygotowane wcześniej ognisko na skraju lasu.
Wszyscy na miejscu? Hymn szkoły i... Let's start the fire!
Tu jak można było się spodziewać nie wszystko poszło zgodnie z planem, bo mimo starań ogniska nie udało sie rozpalić. Ale czym byłby ten dzień bez ognia? Po 30 minutach niezbyt skutecznych prób, wezwano strażaków, którzy dopełnili tradycji w kilka minut. Ogień był naprawdę niesamowity, zdecydowanie odpowiadający wyobrażeniom jakie mamy na temat amerykańskich ognisk na terenie kampusów, które tak często zobaczyć można w serialach.
TP
Temu kto odgadnie znaczenie tego akronimu z przyjemnościa przywiozę paczkę tego tajemniczego produktu. Nikt? No tak TP znaczy ni mniej ni więcej: TOILET PAPER.
Tradycja TP sięga zamierzchłej przeszłości i polega na "dekorowaniu" otoczenia szkoły papierem toaletowym na dzień przed Homecoming.
Po prostu - każdy kupuje 20 rolek i przerzuca je miedzy gałęziami drzew, owija dookoła płotów, wejścia do szkoły, a nawet samochodów stojących w pobliżu.
Wierzcie lub nie, zabawa przy tym jest przednia, a efekt naprawdę niesamowity. Dziwi tylko to, że jest to legalne (a raczej ignorowane, "bo przecież tradycja"), a i tak dużo osób boi się w tym uczestniczyć. Brak odwagi nie cechuje jednak exchange student, więc mogę się pochwalić naszym dziełem, które w ciągu nocy zostało poważnie nadwyrężone przez deszcz.
Seniors TP TEAM! |
Przejmujemy tablicę ogłoszeń... |
Szkoda że w polsce nic takiego nie ma...
OdpowiedzUsuńTeż strasznie żałuję, ale postaram się kilka pomysłów wprowadzić w mojej szkole po powrocie :) Może akurat nie TP...
UsuńLegalne? U mnie za to aresztowali
OdpowiedzUsuńPewnie zależy od miejsca i ostrożności twórców.
UsuńPowtarzasz klasę po powrocie?
OdpowiedzUsuńNajprawdopodobniej tak.
UsuńCzyli teraz byłabyś w klasie maturalnej?
UsuńTak, wracam do niej od września.
UsuńBonFire jest świetne, tylko trochę ciepło! Czułam się kurczak. Tym bardziej, że w Texasie jest gorąco! Ale nie miałam Seniors TP :(
OdpowiedzUsuńNie dało sie zbyt długo koło ognia wytrzymać, szczególnie, że to jego rozpalenia użyto pokaźną ilość benzyny, ale rozmiar ogniska... <3
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń