Już od początku września sklepy wypełnione są dekoracjami na Halloween. Dynie, duchy i kościotrupy oraz wielkie torby z cukierkami królują w supermarketach. Może się to podobać, może to odrzucać. Ja zdecydowanie należę do tej pierwszej grupy, bo jak zaczarowana biegałam od jednej trumny do drugiej, w poszukiwaniu mumii, wampirów czy księżniczek Disneya. A co!
W tym poście zdecydowałam się na zdjęcia, z prostej przyczyny - obecnie jest 3 w nocy, a tryb zombie uniemożliwia mi napisanie czegokolwiek konstruktywnego. Może to i dobrze, bo zdjęcia oddadzą to idealnie.
I moje ulubione - mydło dyniowe |
Część moich zdjęć zniknęła, gdy próbowałam je przegrać z telefonu na komputer. Mam nadzieję, ze mimo to udało Wam sie złapać ogólny obraz tego jak zwykłe sklepy radzą sobie z tą inwazją.
Ale świetne! *.* zazdroszcze Ci... Chętnie bym umyła ręce w tym mydełku dyniowym. ;)
OdpowiedzUsuńSzczerze to jestem strasznym dzieciakiem, bo je kupiłam. I jest cudowne. :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńChciałabym być w tych sklepach:-)
OdpowiedzUsuńIle pieniążków potrzebujesz na miesiąc? Twoja host rodzina płaci za twoje wydatki?
OdpowiedzUsuńCiężko określić ile pieniędzy potrzebuję na miesiąc. To zależy od miesiąca, np. grudzień był ciężki z powodu prezentów świątecznych, w listopadzie wydałam dużo mniej. Rodzina nie płaci za moje wydatki :)
Usuń