Pierwszy raz w historii tego bloga post pojawi się na bieżąco, bo właśnie wróciłam ze spaceru. Spacer o godzinie którą normalnie spedzałabym w szkole? Oczywiście! Jeśli nie wiesz o co chodzi, to chodzi o SNOW DAY!
Snow days to prawdziwe błogosławieństwo, a dla mnie dzisiaj - trzydniowy weekend. W dni "ekstremalnie zimowe" w stanie Michigan zamykane są szkoły, szczególnie w przypadku, gdy dojazd do nich jest utrudniony ze względu na śliskie drogi, wiatr itd. W tym roku to już druga taka przerwa, z sześciu, które każda szkoła wykorzystać może.Chyba, że złe warunki wykrocza ponad normę, wtedy można spodziewać sie jeszcze kilku dodatkowych... I jak tu nie uwielbiać zimy?
Żeby moje życie nie było tak perfekcyjne jak się wydaje, Oakridge o odwołaniu szkoły informuje dopiero z rana, około godziny 5. Zmusza to do przygotowania się na następny dzień (w moim wypadku wyciągnięcia kubka termicznego z szafki w kuchni i przełożenia go do torby by w czasie pierwszej lekcji zaparzyć herbatę) i daje doskonały powód do narzekania i wyrażania nadziei na szczęśliwe rozpoczęcie dnia (pozostanie w łóżku).
Dziś mój zegar biologiczny zarzadził podudkę o 4:50 i po 10 minutach oczekiwania usłyszałam wymarzony dzwięk telefonu. Gdy host mama przyszła mnie poinformować o odwołaniu szkoły byłam już w trakcie szalonego tańca zwycięstwa. Taki to właśnie mam zapał do nauki. A przede mną tydzień egzaminów...
Taka sytuacja...
Śnieg sięga do moich kolan... Nie zeby moja kolana były specjalnie wysoko, ale nie jest to na pewno ilość, która stopi się w jeden dzień. I naprawdę zrobiłabym strasznie oryginalne zdjęcie moich stóp na śniegu, ale buty UGG, choć ciepłe prezentuja się fatalnie w każdej sytuacji.
Good job guys! |
![]() |
or Monday... |
Nawet bałwan czuje ducha ulubionej drużyny sportowej. University of Michigan! |