Stało się! Dziś, 8 września rozpoczęłam mój amerykański rok szkolny!
Pierwszą zasadniczą różnicą w dniu rozpoczęcia roku szkolnego w USA i Polsce jest ubiór. Zapomnijcie o koszuli, czarnej spódnicy, szpilkach czy garniturze. Pełna dowolność. Szcześliwie z resztą, bo Amerykanie rzadko korzystają z żelazka, więc koszula to w najlepszym wypadku pomysł nietrafiony. Mimo moich najszczerszych chęci zaprezentowania się w sposób nadzwyczajny, dzisiejszy poranny dylemat polegał na wyborze między koszulką czarną i... czarną. Czyli nic się nie zmieniło. Pomalowanie rzęs należało do pobożnych życzeń, bo najzwyczajniej nie miałam na to czasu (a trzeba wspomnieć, ze pierwszą lekcję miałam odwołaną!) Po drodze udało mi się załozyć prawą soczewkę w odwrotną stronę i prawie zapomnieć połowy rzeczy. Godzina 7:20 płatki z mlekiem. W końcu spakowana i gotowa do drogi o godzinie 7:30 zostałam obowiązkowo uwieczniona przez moją host mamę na zdjęciu (którego jeszcze nie miała czasu zgrać z aparatu). Ok 7:40 przekroczyłam próg nowej szkoły.
Od razu skierowałam się w stronę szafek by odłożyć torbę (w amerykańskich szkołach nie nosi się toreb ani plecaków na lekcję). Każda z szafek w Senior Hall była zgodnie z tradycją szkoły udekorowana, przez rodziców seniorów. Gdy uporałam się z zamkiem (co zawsze udaje mi się dopiero za drugim razem) poszłam w kierunku pierwszej klasy (Senior Current Issues), szybko okazło się, że mimo braku uroczystego rozpoczęcia roku, podobnego do tego w polskich szkołach, dyrektor ma do powiedzenia kilka słów. Na małą aulę (w której zmieścili się wszyscy uczniowie high school) zaprowadziła nas szkolna orkiestra. W ciągu 15 minut dyrektor uporał się z krótką relacją z zeszłego roku, wręczeniem nagród za zeszłoroczne osiągnięcia i przypomnieniu spraw bieżących. Po tym niewielkim wprowadzeniu odebraliśmy od nauczycieli odświeżone plany lekcji i udaliśmy się do właściwych klas.
Lekcja pierwsza - Senior Current Issues
Zdecydowanie ma potencjał stania się moją ulubioną (jest najdłuższa w planie), nauczyciel jest niesamowity, wyluzowany i zainteresowany wszystkim. Ma swoją wizję zajęć, która może nie podobać się zwierzchnikom, ale na pewno podoba się uczniom. Poza tym jest fanem serialu Breaking Bad, jego klasa jest pełna przedziwnych rzeczy i już zaproponował nam kilka wyjazdów. Pomagaliśmy mu dziś trochę odświeżyć klasę, bo jak sam wspomniał podróżował całe wakacje (w tym z plecakiem po trzech afrykańskich państwach) i nie miał czasu zawracać sobie tym głowy. Absolutny numer JEDEN! Poza tym na te zajęcia chodzę z exchange student z Chile i najprawdopodobniej dwoma Finkami z mojej drużyny.
Taki optymistyczny obraz leżał na mojej ławce w czasie pierwszej lekcji Doskonały akcent na początek roku szkolnego! Made in Africa. |
Po pierwszej lekcji nie wiem nic wiecej, ale nauczyciel niemal dobrze wymówił moje nawisko, za to z norweskim sobie nie poradził (ja też absolutnie nie wiem jak się je wymawia, za każdym razem brzmi inaczej)
Lekcja trzecia - Calculus (Matematyka)
Absolutnie obalam mit nudzenia się na matematyce w US, szczerze troche mnie przeraża zaczynanie roku od CAŁEK! Wcale nie pomogła mi lista działów, które będziemy omawiać, w której w 80% znaczenia wyrazów mogłam się tylko domyślać. Bo kto mi powie z biegu powie, jak przetłumaczyć całkowanie na język angielski? Oczywiście nikt z wymieńców nie był na tyle szalony (głupi) by podjąć się najtrudniejszej matematyki, może jeszcze wyjdę na ludzi.
Lekcja czwarta - AP English Literature
Mimo obaw dziś nie było źle. Dostaliśmy nakaz czytania jak największej ilości classsic novels (co nie brzmi dobrze. Książki przydadza nam się do AP testu pod koniec roku, co brzmi jeszcze gorzej.) ale po rekonesansie odkryłam, że pole manewru jest bardzo szerokie - po pierwsze test nie jest obowiązkowy, przydaje się w college, bo nie trzeba ponownie brać przedmiotu z serii Angielski, po drugie klasyczne powieści to w przykładowo według propozycji nauczycielki, wiele dzieł, które już mam zaliczone (wprawdzie w języku polskim, ale zawsze to jakieś podstawy) to m.in. Stary człowiek i morze, Folwark zwierzęcy, Wielki Gatsby, Illiada, Portret Doriana Graya, dzieła Shakespeare'a i powieści Jane Austen. Przygodę z angielskimi lekturami zaczełam już dziś - 50 stron za mną, zostało tylko 150, a książka wciąga. Za 2 tygodnie test (wybiera się dowolną książkę z listy i wypełnia test online).
Lekcja piąta - American History
Oprócz wypełniania kwestionariusza osobowego i wymyślania 10 wskazówek przetrwania w szkole (w tym trzecie NO DRAMA, co jest w high school chyba nierealne) nie wydarzyło sie za dużo.
Lekcja szósta - Psychologia
Po krótkim wstępie, nauczyciel zaskoczył nas... testem. Który oczywiście nie liczy się w żadnej skali, ale będziemy pisac go ponownie pod koniec roku, zeby sprawdzić nasze postępy. Próbowaliście kiedyś tłumaczyć psychologiczne terminy w jezyku polskim? Spróbujcie przełożyć to na angielski, po kilku godzinach lekcji...
Ciekawostki, mity, historie:
- ŁAWKI - mit potwierdzony. To dokładnie te metalowe pojedyncze ławki znane wszystkim z filmów. Zawsze udaje mi się podejść nie od tej strony i wtedy zaczyna sie gimnastyka
- LUNCH - menu ułożone jest na cały tydzień, każdy uczeń ma specjalne konto z którego płaci za lunche. Ja dziś zawiodłam na całej lini, bo chciałam sobie wybrać sałatkę i kawałek pizzy - okazało sie to osobno płatne i skończyłam z samymi warzywami. Do wyboru było pełne danie składające sie z owych warzyw, małych kulek kurczakopodobnych i opiekanych ziemniaków, kilka rodzajów pizzy, hamburgery, cheesburgery, kanapki (ala subway z własnym wyborem składników, owoce kandyzowane i zwyczajne, sałatka swieża, tortille i sałatki z paczki, do tego dowolny napój. Większość osób decydowała się na pełny posiłek.
- STOLIK W CZASIE LUNCHU - w stołówce było dość mało miejsca, usiadlam z koleżankami z drużyny za którymi stałam w kolejce, jutro najprawdopodobniej usiądę z kim innym, myśle, że grupki w mojej szkole nie są aż tak strasznie silne jak pokazane jest to na filmach.
- WYSTRÓJ KLAS - jak już wspomniałam w przypadku Mr. Wood i pierwszej lekcji - nauczyciel może zrobić z klasą co mu się żywnie podoba - motywujący cytat, zdjęcie rodzinne, kolekcja piłek, czy abstrakcyjny stroik z puszek po fasolce? Proszę bardzo!
- STRÓJ NA ROZPOCZĘCIE ROKU - od sukienek do ziemi i naprawdę ładnych ubrań, poprzez dresy, szkolne lub drużynowe koszulki, klapki i skarpetki, mokre włosy aż do braku butów. Wszystkie chwyty dozwolone.
- MINI FONTANNY Z WODĄ - w czasie treningu ratują życie, dostępne na każdym rogu korytarza. Mimo, że woda smakuje samym chlorem wciąż jest MOKRA i nadaje sie do picia.
- BRAK ZESZYTÓW - i nie dlatego, ze moja szkoła korzysta z najnowszych laptopów, czy iPadów - w każdej klasie są karti do wpięcia do segregatorów, jeśli potrzebujesz, bierzesz sobie jedną albo dwie. Tym samym moja ulubiona część roku szkolnego, czyli kupowanie zeszytów zniknęła bezpowrotnie. A stoiska z rzeczami do szkoły tak kuszą...
SPORT - po skończeniu lekcji o 14:45 większosć uczniów idzie na trening sportu lub orkiestry. Mój trening trwał dziś do 17:45 co daje prosty rachunek 10 GODZIN W SZKOLE. Jutro będzie to 11 GODZIN, więc na ogromną ilość wolnego czasu przynajmniej w tym sezonie narzekać nie mogę.
Gdy nie chce się zmieniać języka w telefonie, ale nawet high school nie ratuje sytuacji |
Czekam na drugi dzień w szkole, optymistycznie postanawiając wybrać się w pół godziny, bo przy zaczynaniu lekcji o 6:45 wstawanie po 5 ani mi się śni. Dobranoc!
Można wiedzieć jaki sport trenujesz ?
OdpowiedzUsuńCheerleading
UsuńJak to się stało, że zostałaś cheerleaderką? Czytam już blogi wymieńców od dobrych 2 lat i za każdym razem jak ktoś chciał nią zostać okazywało się, że nie ma takiej możliwości. Prawie w każdej szkole treningi zaczynają się już w wakacje? U ciebie tez tak było? xx
OdpowiedzUsuńU mnie treningi rzeczywiście zaczęły się w wakacje, zanim zaczęłam cheer na meczach musiałam przejść dwa tygodnie treningów. Dochodzi do tego jeszcze fakt, że układów jest ponad 50, a większość cheerleaders jest w zespole od middle school. Ale dla chcącego nic trudnego :P
UsuńZawsze marzyłam, żeby chodzić do liceum w USA, ale teraz jestem w ostatniej klasie (ostatnie miesiące), więc już nie wypali. Jak czytam to wszystko to, aż smutno mi się robi, bo w Polsce jest tak beznadziejnie. Chyba do końca życia będę siedziała z myślą ,,żałuje, że nie miałam okazji być w amerykańskim liceum''.
OdpowiedzUsuńTakże zazdroszczę i fajny blog :D
Dzięki, Ten blog wsumie mi pomógł bo bede jechała do stanów i przynajmniej wiem czego moge sie tam spodziewac napisz wiecej takich blogów !!!
OdpowiedzUsuńJak dostałaś się do szkoły w USA? Jest to moim marzeniem ale nie wiem jak się do tego zabrać, więc każda pomoc jest mi potrzebna. Byłabym mega wdzięczna gdybyś mi odpowiedziała.
OdpowiedzUsuń