czwartek, 3 września 2015

A ja wciąż mam wakacje! Szkoła, przedmioty i Open House

Choć polscy uczniowie do szkoły chodzą od 1 września, moje wakacje w tym roku są dłuższe o tydzień (Michigan zaczyna rok szkolny najpóźniej, w tym roku we wtorek 8 września z powodu Labour Day. Nie ma też za dużo przerw w czasie szkoły). Chyba jednak pierwszy raz w życiu (nie licząc może pierwszej klasy podstawówki) chciałabym zacząć szkołę najlepiej dzisiaj!


Jednym z najcudowniejszych aspektów amerykańskiej szkoły jest możliwość wybrania sobie przedmiotów w zależności od zaiteresowań. Oczywiście są pewne wymagania, których się trzeba trzymać - mianowicie 22 kredyty potrzebne do ukończenia szkoły. Exchange students nie muszą się tym przejmować, w moim przypadku jedynym wymaganiem stawianym przez YFU było zapisanie się na historię USA, lub przedmiot o nazwie Government, które to wymagania i tak podobno można obejść, ha! Ja się jednak zdecydowałam na US History i czuję, ze to dobra decyzja. Ale po kolei.


Przedmioty jakich będę uczyła się w tym roku ustaliłam 1 września. Musiałam dokonać wyboru 6 (7 bo wzięłam jeden dodatkowy) z 56. Jest to trudny wybór, ale z pewnościa łatwiejszy niż w przypadku większych szkół (nawet 150!). Przez dwa semestry (nie mam też dni A, B. Codziennie mam dokładnie te same lekcje - wobec tego każdego pzredmiotu uczęs ię 5 razy w tygodniu, co po pewnym czasie moze stać się nieco nudne) bedę uczyła się:


0 hour: Bench Wood - nie jest to nic innego jak zajęcia ze STOLARSTWA. No bo w sumie czemu nie skoro są dodatkowe, a mini przedszkole mojej host mamy i tak budzi mnie z rana? Czy w Polsce kiedykolwiek przez pięć dni w tygodniu będę miała okazję zapoznawać się z technikami odbrówki drewna i robic krzesła i szafy? Nie! (szczerze mam nadzieję,  że nie zamarzę o zawodzie stolarza.) Pracownia do tego przedmiotu absolutnie skradła moje serce bo jest prawdziwie profesjonalna i razem z zapleczem ma z pewnością wielkość małej sali gimnastycznej (jakość zdjęcia nie powala, ale zapach unoszący się w pracowni jest nie do przebicia)




1st hour: Senior Current Issues - które Kora poleciła mi jako najcudowniejsze w szkole. Mr. Wood najprawdopodobniej w proteście przeciwko wieczornemu przychodzeniu do szkoły nie pojawił się na dniu otwartym, wobec tego nie za dużo wiem o tych zajęciach.


2nd hour: Anatomy and Physiology - moje marzenie odkąd zobaczyłam ten przedmiot, naturalnie pasujące do stolarstwa jak ulał! Słownictwo zabije mnie najprawdopodobniej w ciągu dwóch tygodni, obietnica kilku sekcji jednak pzrekonała mnie do tego wyboru. Może po konfrontacji mojej wiedzy z anatomią w języku angielskim to ja będę ostatnim doświadczeniem na stole sekcyjnym.

3rd hour: Calculus - czyli najbardziej zaawansowana matematyka w szkole, głównie, żeby się nie odmóżdżyć przed powtórką trzeciej klasy. Amerykanie unikają jak ognia i patrzą na mnie jak na wariatkę - chyba powinnam zacząć się bać. Mimo wszystko do klasy matematycznej nie prowadzą wrota piekielne, tylko takie sympatyczne drzwi z amerykańskim orłem. Obowiązkowym wyposażeniem każdego ucznia matematyki jest ogromny kalkulator, który nawet wykresy tworzyć potrafi. Na szczęscie moja szkoła je zapewnia i nie muszę poświęcać około 50$ na zakup tego cudeńka.






4th hour: AP English Literature and Comprehension - jedyny kurs AP (czyli taki na poziomie collage) dostępny w mojej szkole. Przez ostatnie trzy miesiące powtarzałam sobie, że wybiorę najprostszy angielski z dostępnych w szkole! Mój angielski jest na poziomie amerykańskiego przedszkola, a nie collage, a mimo wszystko coś mnie poważnie uderzyło w głowę i zapisałam się na najtrudniejsze zajęcia w całej szkole. Po wczorajszej rozmowie z nauczycielką (absolutnie odpowiadającą wyobrażeniom o nauczycielce literatury!), która dała mi książkę do przejrzenia wcale nie czuję się spokojna i rozważam zmianę tego przedmiotu. Sama siebie w niektórych sytuacjach zaskakuję, gdy w sekretariacie ustalałam przedmioty, mój angielski zarówno pod względem gramatyki i słownictwa osiągał wyżyny i nawet pozbyłam się mojego okropnego akcentu. Po wyjściu ze szkoły wróciło stare, dobre "co to jest, noo ta niebieska rzecz, która..." (w wolnym tłumaczeniu)

5th hour: American History - Mr. Tate przywitał sie ze mną po prostu uściskiem dłoni i oznajmił, że exchange students są wspaniali i dojrzali. Obiecał zadawać prace domowe przynajmniej trzy razy w tygodniu, a na jego lekcję potrzebujemy tylko czegoś do pisania, nie ważne czy to jest ołówek czy długopis. Poza tym w skrócie opisał siebie i wymienił tematy z pierwszego semestru. Konkret.


6th hour: Psychology - nie wiem co mnie kręci w tym przedmiocie, ale jestem nastawiona absolutnie entuzjastycznie, chyba przezsam fakt, ze psychologii mogę uczyć się w szkole. 


THE END - lekcje codziennie zaczynam o 6:45 i kończę o 14:45 - dokładnie 8 godzin w murach szkoły do której nie mam daleko, bo wystarczy przejść na drugą stronę ulicy. 


Przechodząc do OPEN HOUSE czyli dnia otwartego szkoły -wczoraj - 2 września w szkole miał miejsce open house - przeznaczony głównie dla nowych uczniów - freshmen. Jako że ja, exchange student z drugiego końca świata, jestem jeszcze bardziej niedoświadczona od nich w kwestii amerykańskiego szkolnictwa, również o godzinie 18 pojawiłam się w szkole. Dzień wcześniej dostałam rozpiskę:



Ta formuła open house została wprowadzona do mojej szkoły właśnie w tym roku i z pewnością mogę powiedzieć, że nie zadziałała. Powód tego był bardzo prosty - większość nauczycieli na amerykańskiej prowincji nie uczy tylko jednego przedmiotu... Mój nauczyciel matematyki, jest trenerem footballu amerykańskiego, podobnie jak nauczyciel anatomii. Inni nauczyciele są trenerami soccera, siatkówki, koszykówki, track and field, cross country, czy baseballu. Ponieważ równocześnie z dniem otwartym szkoły odbywał się mecz JV football, soccer i siatówka zarówno Varsity jak Junior Varsity udało mi się porozmawiać tylko z dwójką nauczycieli. Nie jestem pewna czy w mojej szkole jest choć jeden trener, który zajmuje się tylko sportem! Spróbujmy przenieść to na grunt polskiej szkoły. Czy moja klasa wyobraża sobie naszą nauczycielkę matematyki jako trenera koszykówki? Naszą wychowawczynię, jako specjalistkę od hokeja? Czy nasz wuefista powinien zainteresować się nauczaniem chemii? Mam wrażenie, że w Polsce mogłoby się to nie do końca sprawdzić, biorąc pod uwagę głównie rozbieżność wymaganych kierunków studiów.


A jak właściwie wygląda wnętrze mojej szkoły?
Szkoła na razie pusta nie licząc mojego host brata

Mój High School nie należy do tych legendarnych szkół wielkosci naszych pięciu i posiadających dziesięciokrotnie większą liczbę uczniów. By się po niej poruszać nie potrzeba mapy wielkości atlasu, ba! mapa szkoły nie istnieje w ogóle! Oakridge High School ma budowę pokaźnego kwadratu. Po obu stronach korytarza znajduja się szafki, między nimi wejścia do klas. Każdy nauczyciel "personalizuje" swoje drzwi co ułatwia ich rozpoznanie. Cztery korytarze zawierają szafki, każdy odpowiednio dla danego roku - od freshmen (9th grade), przez sophomores (10th), juniors (11th), aż po seniors (12th). Okazało się, że będę w tym roku jednak SENIOREM z czego niesamowicie się cieszę.

    

Lekcje trwają 59 minut, oprócz pierwszej (1 godzina 17 minut) i trzeciej - 58 (!), przerwy są pięciominutowe, oprócz tej po lekcji zero - 10 minut.


Szafki. Koszmar wszystkich uczniów zza granicy. Choć kombinacja cyfr do zamka jest bardzo łatwa i tak pierwszego dnia za każdym razem czułam się jak przy rozpracowywaniu sejfu, którego zawartość w każdej chwili może eksplodować. Wczoraj udało mi się ją otworzyć za pierwszym razem, obym powtórzyła to 8 września.


    

Szkoła posiada tylko jedną salę gimnastyczną (tak, większe szkoły mają osobne sale dla koszykówki, siatkówki, cheerleaders i gimnastyki artystycznej, czy boksu) oraz siłownie (z której można korzystać tylko podczas zajęć, które mi się już po prostu w planie nie mieszczą). Oczywiście przy Oakridge znajduje się kompleks boisk sportowych - jak przy każej szkole w Ameryce - największe przeznaczone do gry w football posiada całkiem pokaźne trybuny i całe zaplecze sportowe.






    

Lunch i stołówka: Lunch jem na drugiej przerwie (B) - od godziny 12:12 do 12:42, stołówka nie jest duża, myślę, że problem "z kim zjeść pierwszy lunch" nie będzie tak dotkliwy bo zwyczajnie nie ma miejsca by usiąść samemu w jakimś kącie.


Biblioteka, znaduje się na granicy High School i Middle School. Jest ogromna i wygląda... przesłodko, to chyba odpowiednie słowo. Miło, że będę miała dostęp do książek, chociaż po tej od angielskiego pewnie mi się odechce...




8 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Nie wiem jaki język funkcjonuje na bloggerze, ale podkreśla mi na czerwono zarówno słowa polskie jak i angielskie.

      Usuń
  2. Będą jeszcze inni wymieńcy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Jakichś... piętnastu! Znam na razie 7 :)

      Usuń
    2. Ooo to super! :-) zawsze tak jakoś raźniej:-) a z jakich są krajów?

      Usuń
    3. Na razie: Dania, Finlandia, Niemcy, Litwa, Norwegia. Słyszałam o kimś z krajów azjatyckich jeszcze, a wczoraj przyjechali kolejni :)

      Usuń
  3. Napisz jutro koniecznie jak minął ci pierwszy dzień w szkole;-)

    OdpowiedzUsuń