Od pewnego czasu nie mam chwili, żeby spokojnie odpocząć i odetchnąć, a co dopiero żeby pisać bloga. Żałuję, że mój dzień ma tylko 24 godziny, bo to zdecydowanie za mało, zeby rozdzielić go na znajomych (po dwóch stronach globu), naukę, sport, jedzenie (a co!), sen i jeszcze kilka innych rzeczy. Ten brak czasu UWIELBIAM! - I oby tak dalej!
Z absolutnym opóźnieniem pierwsza cześć posta homecomingowgo. Następne będą coraz krótsze, bo to chyba jedyny sposób, by blog nie umarł gdzieś zapomniany.
Ponad dwa tygodnie temu w mojej szkole miał miejsce spirit week, czyli tydzień poprzedzający homecoming - ostatni mecz footbollu w podstawowym etapie sezonu rozgrywany na własnym boisku (brzmi to fatalnie, ale naprawdę nie mam pojęcia jak to lepiej po polsku wytłumaczyć.)
Z absolutnym opóźnieniem pierwsza cześć posta homecomingowgo. Następne będą coraz krótsze, bo to chyba jedyny sposób, by blog nie umarł gdzieś zapomniany.
_______________________________________________________________
Ponad dwa tygodnie temu w mojej szkole miał miejsce spirit week, czyli tydzień poprzedzający homecoming - ostatni mecz footbollu w podstawowym etapie sezonu rozgrywany na własnym boisku (brzmi to fatalnie, ale naprawdę nie mam pojęcia jak to lepiej po polsku wytłumaczyć.)
Moim zdaniem w czasie całego tygodnia można było odczyć atmosferę, która normalnie wyczuwalna jest tylko w piatki - dobry humor, euforia i podekscytowanie - to z pewnością uczucia, które nie opuszczały uczniów przez cały ten czas.
Na homecoming czeka się już od rozpoczęcia szkoły, a temat ten poruszany jest gdzieś w tle cały czas. Ale od początku - jakiś tydzień wcześniej otrzymaliśmy od samorządu szkolnego foldery informujące, że tematem tegorocznego spirit week są DEKADY. I tak oto:
Poniedziałek: lata 50.
Wtorek: lata 70./Hippie Day
Środa: lata 90.
Dodatkowo:
Czwartek: Class Color Day (fiolteowy/tęcza)
Piątek: Blue and White Day (School Spirit)
O tym, że w mojej szafie brakuje nie tylko ubrań z powyższych epok, ale jakichkolwiek ubrań w ogóle, przypomniałam sobie w ostatniej chwili. Szczęśliwie, jeszcze przed zamknięciem jednego z second handów udało mi się upolować najbardziej hippie bluzkę świata! W dalszym ciągu jednak nie znalazłam żadnej inspiracji na lata 50.
W poniedziałek tym co mnie zdziwiło była niewielka ilośc osób, która się przebrała. Błednie założyłam, że skoro ten czas jes tak ważny to w poniedziałek z łatwością cofnę się do lat 50. zaraz po przekroczeniu progu szkoły. Nie stało się to jednak i z zaskoczeniem stwierdziłam, że jestem chyba najbardziej "przebraną" osobą w całym budynku.
50s
Mój strój w całości zawdzięczam host mamie, której podwinięta (do zdecydowanie 21-wiecznej długości) sukienka wyglądała świetnie. Przydałaby się jeszcze czerwona szminka, ale może to i lepiej, gdyż poziom mojego zaawansowania w makijażu znajduje się gdzieś w okolicach przedszkola.


70s
Wspomniana wcześniej bluzka z second handu uratowała mnie niezaprzeczalnie - wszystkie "hippie" rzeczy zostawiłam w Polsce, bo "przecież się nie przydadzą".
90s
Jak folder doradzał - grunge. A takich ubrań wyjątkowo mi nie brakuje.
Class Color Day
Tego dnia wszystkie swoje poranne rozterki obublikowałam na snapchacie.

School spirit
Tu dla odmiany przebrał się chyba każdy, ja nie musiałam sie za bardzo starać, bo jako cheerleader przyszłam w nowym uniformie. Same plusy.