Stało się! Już za niespełna 3 tygodnie zmieniam miejsce
zamieszkania i na rok staje się Exchange Student na wymianie w Stanach
Zjednoczonych!
Zastanawiając się jak do tego doszło dochodzę do wniosku, że najbardziej adekwatnym określeniem mojej wymiany jest...SPONTANICZNOŚĆ!
Ale jak można spontanicznie
wyjechać do USA i wywrócić całe swoje życie do góry nogami tak po prostu? Niemożliwe? A
jednak!
Na wielu blogach
spotkać się można z długimi genezami decyzji o wymianie, zaczynając się od
miłości do Stanów w wieku lat 10, a kończąc na chęci studiowania w Ameryce.
Jaka jest moja historia? Niezbyt długa, bo na wymianę zdecydowałam się w ciągu…
2 dni. Nie żartuję. Kierując się zasadą, która zresztą jest bardzo szeroko
znana i chętnie przytaczana, przekształcana i przypisywana różnym autorom:
Gdy dostałam od nauczycielki propozycję wymiany w ramach programy
YFU nie zastanawiałam się długo. Rodzinie ze śmiechem oświadczyłam, że ”lecę do
Ameryki na rok” (czego oczywiście nikt nie potraktował serio, bo jak to tak?).
Szczerze – po wypełnieniu miliona formularzy (które okazały się wstępem do
następnego miliarda) nadal ten wyjazd traktowałam jak nieosiągalne marzenie,
coś czego „nie będę żałować, że nie spróbowałam”. W tym momencie należy
wspomnieć, że aplikację wysłałam LISTEM POLECONYM (co musiało nieźle rozbawić
wszystkich z YFU, bo kto normalny nie korzysta z drogi e-mailowej? Typowo.)
Jakież było moje zdziwienie, gdy po kilku dniach dostałam
zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną do Poznania (który bagatela leży na
prawdziwym końcu świata i na dojazd trzeba wygospodarować średnio 6 godzin na
jazdę w jedną stronę). Po rozmowie do mojej skrzynki mailowej trafiła kolejna
wiadomość.
Długo nie mogłam w to uwierzyć. HOW DOES IT HAPPEN? Po
chwili nastąpiła eksplozja radości - słyszalna najprawdopodobniej po drugiej
stronie miasta, a może i w Ameryce, łzy i indiański taniec wojenny.
Test ELTiS był tylko formalnością i wymagał znajomości
angielskiego na poziomie bardzo podstawowym.
W czerwcu miało miejsce seminarium
przedwyjazdowe, które zdecydowanie uświadomiło mi, że do wyjazdu zostało niewiele czasu! Od tego
momentu czas oczywiście pędził jak szalony i już za 17 dni wsiadam na pokład samolotu. Czy jestem gotowa? A czy właściwie można być gotowym na rok wymiany
zagranicznej? Okaże się na miejscu!
Cały proces aplikacyjny od „Boże, za dwa dni koniec
terminów” do „dlaczego wszystkie rzeczy nie załatwiają się same ?” już wkrótce.
Mam pytanie, do tego programu może przystąpić każdy uczeń tylko Twojej szkoły, czy jakiejkolwiek ?
OdpowiedzUsuńKażdy. Nie ważne do jakiej szkoły chodzisz - ja dowiedziałam się przypadkowo w sumie od nauczycielki, ale lepiej poszukaj na własną rękę zanim się na coś zdecydujesz :)
Usuń